Recenzja: My Chemical Romance - The Black Parade

Flame

My Chemical Romance
The Black Parade

- Mamuś! - zawołał znowu podniecony Krzyś
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz, obrzygany klocu?! - spokojnie zainteresowała się matka chłopca
- Zobacz mamuniu jaka fajna figurka na tym albumie jest! - poziom ekstazy Krzysia sięgał powoli zenitu
- Kur*a! Albo nie! Lekarz zabronił mi się denerwować...co ci się śmierdzący szczurze jeszcze w tym podoba? - jakże spokojnie zapytała "mamunia"
- Tytuł! - Krzyś chyba miał wytrysk... - Tam jest słowo romans!
- Ty gówniarzu z oczami jak wejście audio - wideo! Won! I nie dotykaj swoimi obsranymi łapskami takich płyt! - krzyknęła "poddenerwowana" matka - Co za gnida z odwłokiem zamiast języka!

Nie chcę szerzyć jakiejś rodzinnej patologii, czy coś...po prostu to będzie taki mały cykl. A teraz czas na płytę.
Ciężko jest się przekonać do My Chemical Romance. Punk, Post - Rock czy Emo to nie gatunki dla hardcore'owego słuchacza death metalu, ani spokojnego britpop'owca (czasami można zamienić epitety). Jednak krążkowi The Black Parade trzeba dac szansę, nic więcej. Płyta zaczyna się od krótkiego, acz idealnie wprowadzającego w ten muzyczny gatunek intra. Potem następują takie hity jak dEAd, House of Wolves, Mama i oczywiście ten najbardziej znany czyli Welcome to the Black Parade. Kawałki mieszają spokojne, niczego nie zapowiadające fragmenty lekkiego punku, a potem przechodzą w typowe emo. Wokalista to z pewnością osoba, która reprezentuje ten gatunek - jego głos, nieco "nastolatkowy" pozwala się wręcz wczuć w atmosferę MCR. Mnie najbardziej ucieszyło to, że utwory są tak zróżnicowane. Tak jak wcześniej napisałem MCR miesza w każdym kilka gatunków. Choćby takie Welcome to the Black Parade. Najpierw spokojne, wręcz symfoniczne, potem szybkie i dabelsko ciekawe. Tak na prawdę nie znalazłem tutaj słabszego kawałka, może tylko po takim mocnym House of Wolves nie tzreba dawać nudnawego Cancer, ale przecież można dowolnie modelować listę odtwarzania...

Podsumowanie: Świetny kawał punku w najlepszym wydaniu. Do widzenia Green Day!
Ocena: 4,5

Dragon

Fucking emo but Welcome to the Black Parade and DEAD are a cool songs! Jak jest zajebiście po angielsku?

Flame

Ciężko powiedzieć...jescze jakieś opinie na temat recki?

Dragon

Dobrze się czyta, ale w sumie mało wiadomo co tam jest xD W moich reckach odwrotnie. Czyta się mozolnie, ale coś więcej wiadomo jaka jest zawartość.

Flame

Wstrętny mądrala. Wszędzie się wciśniesz

A i tak nie wiem o co ci chodzi

Dragon

No kurde, ja nie pisze tak jak Barton!

Barton

No więc sądzę,że jest to ciekawa recka...o dobrze zapowiadającym się nieco punkowym zespole,którego jeszce albumu do końca nie przesłuchałem.Z pewnością jest to opinia która dała mi do myślenia i bardziej niż dotychczas zaineresuje się ich twórczością,,,xD

Dragon

Bartek to forum, jesteś wśród swoich. Nie pisz jak na spowiedzi u pani M.

Barton

Ale po prostu jeżeli Flame postarał się i napisał dokładną opinię o danej rzeczy,to ja równie dobrze chce ocenić jego recką...a nie pisze tak po wiejsku jak ty,,,

Dragon

Jak Ci isę nie podoba to podaj argumenty... nie będę już tolerował twojej arogancji i chamstwa.

Flame

Akurat tutaj miasł rację

Po co się mądrujesz i nawiązujesz do swojej recenzji?

Dragon

Ja nic do twojej recenzji nie mam. Tylko mówie, że jak coś mu się nie podoba to niech poda argumenty, a nie wyzywa od "wiejskich". Propo ludzi ze wsi (ja jestem ze wsi Wesoly

), to mieliście o tym pogadanke z panią M.?

Flame

Dragon

Porównywałem. Chciałem Ciebie pochwalić i do czegoś nawiązać. Ja tu się staram, a nie wychodzi

Flame

Po co nawiązywać i wychwalać swoje teksty?

Dragon

Ja nie wychwalam...

Flame

To do nich nie nawiązuj